Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki
Szkoła Podstawowa im. Marii Konopnickiej w Bulkowie

Patron szkoły

Nie przyszłam po to,

by pieścić wam uszy

i z kwiatów składać wiązankę różową,

lecz by niedoli milczącej dać słowo

i sięgnąć do waszej duszy.

 

 

Maria Konopnicka wielka pisarka urodziła się 23 maja 1842 roku w Suwałkach. Jej rodowe nazwisko Wasiłowska. Wcześnie osierocona przez matkę wychowywała się pod opieką ojca – prawnika. Od najmłodszych lat żyła wśród tradycji narodowych. Zdobyła szerokie wykształcenie. We wrześniu 1862 roku wyszła za mąż za ziemianina – Jarosława Konopnickiego i zamieszkała w jego majątku - Bronowie. Po upadku powstania styczniowego została wraz z mężem zmuszona do opuszczenia kraju. Po dwóch latach pobytu w Niemczech powracają i osiedlają się w Gusinie. I tu właśnie rodzą się w niej spostrzeżenia wywołujące bunt, krytycznie patrzy na tryb życia swojej warstwy społecznej, odnajduje niczym nieodparte poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. O czym pisała w jednej ze swoich późniejszych rozpraw krytyczno – literackich:

„ Krzywda – ta żyła, krwawiła się i gorzała tajną zgorzelą, ale nie buchnęła jeszcze krzykiem i płomieniem. Śpiewał o niej lud, bo ją cierpiał, a lud cierpienia swoje składa w swej pieśni, jako swoje historyczne dokumenty”.


W 1870 roku zrazu nieśmiało sięgnęła Konopnicka po pióro i zadebiutowała w prowincjonalnym piśmie „ Kaliszanin” poezją tchnącą pięknem ojczystego kraju. A w 1875 roku zebrała pochwały za opublikowane w tygodnikach warszawskich utwory: „ Romans wiosenny” i „ W górach”. Znany już Henryk Sienkiewicz tak pisał o tej twórczości.

„, Co to za śliczny wiersz w numerze 29 „ Tygodnika „ zatytułowany: „ W górach!”. Zacząłem go czytać z lekceważeniem, jak wszystkie takie ulotne poezyjki, a skończyłem zachwycony. (....) W każdym razie ta pani lub panna ma prawdziwy talent, który prześwieca przez wiersze jak promienie świtu przez mgłę. (...) tego górskiego słowika (...) chwalę (...) otwarcie, wiem, bowiem, że nic tak nie szkodzi mierności jak pochwała, o tyle nic tak nie zachęca, nie podnieca i nie zagrzewa prawdziwego talentu jak szczere pochwalne uznanie.”

Po tym sukcesie przeniosła się wraz z dziećmi do Warszawy, by w ciężkich warunkach tworzyć dalej.  Po pierwszych utworach dochodzi w jej twórczości do głosu gorące, czułe serce, wybija się gwałtowny protest przeciwko społecznej i narodowej przemocy. Rzuca śmiało społeczeństwu gorzkie, „ Dlaczego”. Owe piekące słowa oskarżenia przewijać się będą przez całą jej 35 letnią twórczość.

„… czemu ta przepaść, która braci dzieli
na pokrzywdzonych i na krzywdzicieli
tak jest bezbrzeżną jak oceany 
a taką straszną, jako rozdarte rany.....”

Pisarka staje po stronie pokrzywdzonych, oddaje im w służbę swe najgorętsze uczucia, swoje utalentowane pióro, dni i noce twórczego trudu. Nic już nie będzie w stanie oderwać jej od szczytnego posłannictwa orędowniczki „ bladych nędzarzy przy cudzym warsztacie”. Szturmuje do sumień ludzkich, wstrząsa nimi, budzi z  uśpienia i poniżenia, niesprawiedliwości i nieszczęścia. Mistrzyni  w tworzeniu nastroju grozy i bezmiernej rozpaczy, wstrząsa czytelnikiem. Ona niedawna mieszkanka dworu na takie zdobywa się słowa:

Posępna rzecz jest ta siwa siermięga
Przesiąkła potem i łzami zdarta
Na zgiętym w pracy i niedoli grzbiecie
Nędzarza, który nigdy z ciemności nie sięga.
Do światła żadną ożywczą nadzieją...
Jakby nie łachman, ale rana żywa 
na narodowym ciele się krwawiąca.”

Na karty poezji polskiej Konopnicka wprowadza nowych bohaterów – ludzi pokrzywdzonych, wyzyskiwanych i oszukiwanych przez innych. Ileż zawarła ironii i goryczy w ukazaniu króla i chłopa w wierszu „ A jak poszedł król....”.
Któż nie wzruszył się do głębi, kim nie wstrząsnęły, strofy o niedoli ludzkiej, nieszczęściu, krzywdzie, nędzy i bólu, strofy rozdzierające w swej wymowie:

Wsiałem ci ja w czarną rolę
na wiosnę
dwie głowiny chłopiąt moich 
żałosne
co daremnie pooglądały
oczyma,
czy w komorze kęsa chleba gdzie nie ma?

Wśród prostych ludzi odnajduje poetka przeżycia godne najbaczniejszej uwagi, warte najwyższego szacunku- takie jak przywiązanie do ziemi ojców, pragnienie oświaty, patriotyzm najszczerszy opierający się zaborcom:

Chodziły tu Niemce
chodziły odmieńce:
Sprzedaj, chłopie rolę
Będziesz miał czerwieńce!
Zapłacimy chatę, 
Zapłacimy pole...
Będziesz miał talarów na caluśkim stole! 

Nie odda chłop ziemi, bo ją miłuje,
miłuje ten dach słomiany, 
ten krzyż pochyły, fujarki granie,
cmentarz rozkwitły.

Maria Konopnicka mocno i serdecznie kochała ziemię ojczystą. W swojej poezji sławiła jej piękno, zachwyt wobec cudu przyrody, odradzającej się z każdą wiosną. Konopnickiej nieobojętne były również trudne warunki życia dzieci zarówno na wsi jak i w mieście. Jej bohaterem jest chore umierające w piwnicznej izbie dziecko, którego los ciśnie na usta poetki pytanie: „ O bracia, czy w was nie ma winy, że słonka Jaś nie doczekał?” Jej bohaterem jest też sierota przed sądem.


Blady jak nędza, a tak jeszcze mały,
Że mógł rozpłakać się i wołać „ matko”
Gdyby miał matkę.... i mógł stroić psoty
I pocałunków żądać i pieszczoty,
I spać na piersiach ojca... a tak drżący
Jak ptak wyjęty z gniazda
I już mrący,
Wiejski sierota stał w sądzie przed kratą.
Największym oskarżeniem społeczeństwa jest krzywda bezdomnego dziecka.

Skostniałe dziecię szklanymi oczyma
patrzyło w niebo, gdzie mleczna lśni droga,
chciało się skarżyć, lecz matki już nie ma
mówiło, zatem pacierz do Boga.
... wreszcie zamilkło.
Wpółotwarte wargi
Przestały szeptać modlitwy i skargi....
Wobec ciemnego, niknącego gmachu
Dziecię skonało bez dachu.

    
Maria Konopnicka żywo reagowała na wypadki we Wrześni, gdzie skatowano polskie dzieci, które modliły się w ojczystym języku:


Biją głosy w świat otwarty,
biją głosy, ziemia jęczy:
- Prusak dzieci polskie męczy.

Za ten pacierz w własnej mowie,
Co ją zdali nam ojcowie,
Co go nas uczyły matki,
-    Prusak męczy polskie dziatki.

Bijcie dzwony, bijcie serca,
Niech drży Prusak przeniewierca.
Niech po świecie krzyk wasz leci
Prusak męczy polskie dzieci.

 

Konopnicka pokazywała nie tylko beznadziejny los dziecka, ale starała się także wnieść w życie małego czytelnika pewien promyk pogody, uśmiechu i radości.

A kto ciebie, śliczna tęczo,
Siedmiobarwny pasie,
Wymalował na tej chmurce
Jakby na atłasie?
Słoneczko mnie malowało
Po deszczu, po burzy;
Pożyczyło sobie farby
Od tej polnej róży.

Pożyczyło sobie farby
Od kwiatów z ogroda;
Malowało tęczę na znak,
Że będzie pogoda!


Maria Konopnicka zmarła 8 października 1910 roku we Lwowie i tam została pochowana na cmentarzu Łyczakowskim. Zostawiła spuściznę, która długo jeszcze przetrwa w pamięci Polaków. Jej bogata i artystycznie różnorodna twórczość stanowi w naszym dorobku literackim jedną z najżarliwszych kart. Sięgając dzisiaj do utworów pisarki, wkraczamy w krąg nieodmiennie żywych ludzkich wzruszeń. Współcześnie, kiedy jest już ponad 100 lat od śmierci tej wielkiej poetki, możemy śmiało powiedzieć:


Nie! Nie umarła,
Jak to próżnie głoszą (…)
Żaden jej grabarz pod ziemię nie schował.
Ona żyć będzie, choć jej oddźwięk zgłuchnie
W lutniach śpiewaków i sercach słuchaczy,
Przetrwa mrok zwątpień i burze rozpaczy
I szczerym ogniem w przyszłości wybuchnie.

Zegar

Kalendarium

Rok wcześniej Miesiąc wcześniej
Maj 2024
Miesiąc później Rok później
Pon Wt Śr Czw Pt Sb Nie
29 30 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 1 2

Imieniny